Witajcie ponownie. Piszę kolejny temat po krótkiej przerwie. Tym razem chciałbym rozpisać się na temat wesela, na którym byłem niedawno zaproszony jako gość. Niestety nie dowiecie się z tego artykułu kiedy, gdzie, ani kto grał, bo nie o to chodzi. Ten blog ma wam pomóc rozejrzeć się w tematyce ślubnej, a nie oczerniać konkurencje. Podstawowa zasada to nie mówić złe o konkurencji.
Pomijam wszystkie wątki dotyczące jedzenia, lokalu , obsługi itd. Na ich temat nie mogę powiedzieć nic złego byłem tam nie raz i zawsze wszystko było na odpowiednim poziomie. Treść tego arttykułu odnosi się w całości do oprawy muzycznej tego wesela. Państwo młodzi zatrudnili jak im się wydawało profesjonalny zespół muzyczny. Skład był obiecujący 5 osób, dużo sprzętu na scenie i wyglądali raczej dobrze. Jednak na tym koniec zalet.
Zespół niby duży, jednak brakowało w nim muzyków. Niestety nikt z nich na niczym nie grał wszyscy koncentrowali się tylko na śpiewaniu. Posiadali trzy keyboardy, ale ich nie używali. Od samego początku byłem nastawiony bardzo pozytywnie do tego wesela i jako zawodowy tancerz planowałem wraz z żoną nie schodzić przez całą noc z parkietu. Co mi się nie podobało:
1. Zespół grał przeraźliwie głośno!!! Ja wiem, że z czasem pojawiają się problemy ze słuchem i wydaje się, że jest cicho stojąc za sprzętem, ale wystarczy zdobyć się na wysiłek, wyjść przed głośniki i posłuchać. Sala była duża i siedziałam w jej najdalszym zakątku. Niestety nie dało się porozmawiać nawet krzycząc sobie do ucha nie szło nic zrozumieć. Więc kiedy zespól zaczynał grać można było siedzieć i porozumiewać się językiem migowym, lub wybrać się na parkiet. Troce szkoda mi starszych gości, którym ten hałas strasznie przeszkadzał. Jako zawodowiec gram z głośnością na odpowiednim poziomie.
2. Bez problemu można było stwierdzić kiedy śpiewają, a kiedy leci playback. Kiedy zespół puszczał wcześniej nagrane swoje przeboje było całkiem nieźle. Dobrze był dobrany poziom głośności poszczególnych wokalistów, można było zrozumieć o czym śpiewają itd, jednak kiedy lecieli na żywo to szli na żywioł. Krzyczeli jeden przez drugiego co raz głośniej. Panowie "muzycy" zainwestujcie w monitor odsłuchowy, jeśli nie słyszycie siebie, a nie popełniajcie tego błędu.
3. Zabawy. Ten punkt jest bardzo krótki. Zespół postanowił nie robić żadnych zabaw aż do oczepin. Bardzo się wynudziliśmy i piszę w liczbie mnogiej, bo to nie jest tylko moje zdanie. Nie było żadnej atrakcji, która mogła by rozkręcić towarzystwo. Nawet najprostszych rzeczy nie było:
-- odbijany z parą młodą
-- jedzie pociąg
-- kankan
-- zorba
Jedyną atrakcją były wybory nowej pary młodej i ich pierwszy taniec.
4. Jak wyglądał schemat imprezy. Więc z zegarkiem w ręku każda przerwa trwała od 20 do 30 minut. Dla mnie szok, bo uważam, że 10 minut to już wielka przesada. W dodatku nie interesowało ich co ludzie chcieli i kiedy mieli ochotę się bawić grali idziemy na jednego. Każdy bloczek miał 5 kawałków nie mnie nie więcej.
5. Przerwy. Panowie muzycy nie próbujcie tego robić, lub przestańcie to robić. Jeśli jesteście zespołem i śpiewacie, bądź udajecie, że śpiewacie na żywo to pod żadnym pozorem nie puszczajcie oryginalnych utworów w przerwach. Nawet jeśli śpiewacie kiepsko to w pewnym Męcinie imprezy traci się punkt odniesienia i wasza muzyka po paru głębszych zaczyna być znośna, jednak sami robicie sobie krzywdę, co chwilę porównując się do oryginału. Dodam jeszcze, że wypada mieć więcej niż jedną płytę z muzyką do puszczania w przerwie! To jest straszne po 5 razy słyszeliśmy te same kawałki jednej nocy!!! Wielki i chyba największy z minusów dla tego zespołu.
6. Granie na klawiszach. Klawisze imitują jedynie dźwięki i to w dość prymitywny sposób i znowu pojawił się problem. Dlaczego oni wczuwali się i udawali, że piękną solówkę na dwie gitary udawali, że grają na klawiszach? Podkład był oryginalny z prawdziwymi gitarami i dobrej jakości nijak miał się do tego co małpowali za klawiszami. Panowie i panie z zespołu to, że ludzie na was w tańcu żadko patrzą to nie znaczy, że nie słyszą tego co robicie.
7. Wesele to szczególny dzień dla młodej pary i na pewno chcieli byście, aby DJ, czy zespół zwracał się do was po imieniu. Prawda? Niestety dopiero po oczepinach ktoś nie wytrzymał i poszedł im wygarnąć, że poza młodą parą są jeszcze synonimy tego słowa, a także ich imiona!!! Prawdziwy skandal, aż wszystko się we mnie gotuje.
8. Repertuar. Wiele utworów było naprawdę dobrych. Były to hity z tak zwanego kanonu obowiązkowych weselnych przebojów. Jednak czasami zespół odlatywał daleko na tylko sobie znaną planetę i grał niepotrzebne utwory. Nawet nie wiecie iloma fajnymi hitami można zastąpić "malowany dzbanek".
9. Każdy bloczek zaczynał się tak samo. Zaczynała lecieć muzyka i zaczynali śpiewać. Nawet jeden raz prowadzący nie zaprosił nikogo do tańca ani nawet nie powiedział co zagrają. Jedynie dedykacje, lub coś w stylu rączki w górę krzyczał do mikrofonu bez przyciszania muzyki. Więc bardziej trzeba się było domyślać co wrzeszczy, niż można było usłyszeć. To nie jest prowadzenie imprezy tylko hau-tura.
10. Wreszcie coś pozytywnego. Po weselu poruszyłem temat ze znajomymi pytając ich co im się nie podobało w tej imprezie, czego im brakowało itd. Parę osób dostrzegło może jeden czy dwa punkty z tej listy, ale poza tym to im się podobała. Dlaczego? Jest ogromna nieświadomość wśród ludzi. Nikt nie wie jak może wyglądać dobre wesele. zastanów się sam na ilu weselach w życiu byłeś? Ja na ponad dwustu więc wiem, kiedy zespół się przykłada a kiedy nie.
Proponuję starannie zastanowić się przed wyborem kapeli na wesele, tak samo zresztą jak DJ-a bo od tego wyboru wiele zależy. Można mieć świetną imprezę z niezłym czadem lub wielką stypę, którą zespół łaskawie co pół godziny przerwie i zagra 5 kawałków.
Jak już wspomniałem na początku nie piszę tego, aby oczernić jakikolwiek zespół muzyczny, czy kogokolwiek obrazić. Piszę, aby każdy mógł z tego wyciągnąć naukę. Ja dla siebie z tej historii wyciągnąłem jedną naukę. Jestem naprawdę dobry w tym co robię i znam się na tym. Wiem co zrobić aby ludzie byli zadowoleni z imprezy. Nie raz zastanawiałem się po kiepskiej imprezie, czy nowożeńcy nie wytkną mi jakiś błędów, nie znajdą czegoś co zrobiłem źle, ale zawsze zostawało po mnie dobre wrażenie. Z tego jestem dumny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz