piątek, 3 sierpnia 2012

Raport gościa weselnego

Witajcie ponownie. Piszę kolejny temat po krótkiej przerwie. Tym razem chciałbym rozpisać się na temat wesela, na którym byłem niedawno zaproszony jako gość. Niestety nie dowiecie się z tego artykułu kiedy, gdzie, ani kto grał, bo nie o to chodzi. Ten blog ma wam pomóc rozejrzeć się w tematyce ślubnej, a nie oczerniać konkurencje. Podstawowa zasada to nie mówić złe o konkurencji. 

Pomijam wszystkie wątki dotyczące jedzenia, lokalu , obsługi itd. Na ich temat nie mogę powiedzieć nic złego byłem tam nie raz i zawsze wszystko było na odpowiednim poziomie. Treść tego arttykułu odnosi się w całości do oprawy muzycznej tego wesela. Państwo młodzi zatrudnili jak im się wydawało profesjonalny zespół muzyczny. Skład był obiecujący 5 osób, dużo sprzętu na scenie i wyglądali raczej dobrze. Jednak na tym koniec zalet. 

Zespół niby duży, jednak brakowało w nim muzyków. Niestety nikt z nich na niczym nie grał wszyscy koncentrowali się tylko na śpiewaniu. Posiadali trzy keyboardy, ale ich nie używali. Od samego początku byłem nastawiony bardzo pozytywnie do tego wesela i jako zawodowy tancerz planowałem wraz z żoną nie schodzić przez całą noc z parkietu. Co mi się nie podobało:

1. Zespół grał przeraźliwie głośno!!! Ja wiem, że z czasem pojawiają się problemy ze słuchem i wydaje się, że jest cicho stojąc za sprzętem, ale wystarczy zdobyć się na wysiłek, wyjść przed głośniki i posłuchać. Sala była duża i siedziałam w jej najdalszym zakątku. Niestety nie dało się porozmawiać nawet krzycząc sobie do ucha nie szło nic zrozumieć. Więc kiedy zespól zaczynał grać można było siedzieć i porozumiewać się językiem migowym, lub wybrać się na parkiet. Troce szkoda mi starszych gości, którym ten hałas strasznie przeszkadzał. Jako zawodowiec gram z głośnością na odpowiednim poziomie. 

2. Bez problemu można było stwierdzić kiedy śpiewają, a kiedy leci playback. Kiedy zespół puszczał wcześniej nagrane swoje przeboje było całkiem nieźle. Dobrze był dobrany poziom głośności poszczególnych wokalistów, można było zrozumieć o czym śpiewają itd, jednak kiedy lecieli na żywo to szli na żywioł. Krzyczeli jeden przez drugiego co raz głośniej. Panowie "muzycy" zainwestujcie w monitor odsłuchowy, jeśli nie słyszycie siebie, a nie popełniajcie tego błędu.

3. Zabawy. Ten punkt jest bardzo krótki. Zespół postanowił nie robić żadnych zabaw aż do oczepin. Bardzo się wynudziliśmy i piszę w liczbie mnogiej, bo to nie jest tylko moje zdanie. Nie było żadnej atrakcji, która mogła by rozkręcić towarzystwo. Nawet najprostszych rzeczy nie było:
-- odbijany z parą młodą
-- jedzie pociąg
-- kankan
-- zorba
Jedyną atrakcją były wybory nowej pary młodej i ich pierwszy taniec.

4. Jak wyglądał schemat imprezy. Więc z zegarkiem w ręku  każda przerwa trwała od 20 do 30 minut. Dla mnie szok, bo uważam, że 10 minut to już wielka przesada. W dodatku nie interesowało ich co ludzie chcieli i kiedy mieli ochotę się bawić grali idziemy na jednego. Każdy bloczek miał 5 kawałków nie mnie nie więcej.

5. Przerwy. Panowie muzycy nie próbujcie tego robić, lub przestańcie to robić. Jeśli jesteście zespołem i śpiewacie, bądź udajecie, że śpiewacie na żywo to pod żadnym pozorem nie puszczajcie oryginalnych utworów w przerwach. Nawet jeśli śpiewacie kiepsko to w pewnym Męcinie imprezy traci się punkt odniesienia i wasza muzyka po paru głębszych zaczyna być znośna, jednak sami robicie sobie krzywdę, co chwilę porównując się do oryginału. Dodam jeszcze, że wypada mieć więcej niż jedną płytę z muzyką do puszczania w przerwie! To jest straszne po 5 razy słyszeliśmy te same kawałki jednej nocy!!! Wielki i chyba największy z minusów dla tego zespołu.

6. Granie na klawiszach. Klawisze imitują jedynie dźwięki i to w dość prymitywny sposób i znowu pojawił się problem. Dlaczego oni wczuwali się i udawali, że piękną solówkę na dwie gitary udawali, że grają na klawiszach? Podkład był oryginalny z prawdziwymi gitarami i dobrej jakości nijak miał się do tego co małpowali za klawiszami. Panowie i panie z zespołu to, że ludzie na was w tańcu żadko patrzą to nie znaczy, że nie słyszą tego co robicie. 

7. Wesele to szczególny dzień dla młodej pary i na pewno chcieli byście, aby DJ, czy zespół zwracał się do was po imieniu. Prawda? Niestety dopiero po oczepinach ktoś nie wytrzymał i poszedł im wygarnąć, że poza młodą parą są jeszcze synonimy tego słowa, a także ich imiona!!! Prawdziwy skandal, aż wszystko się we mnie gotuje.

8. Repertuar. Wiele utworów było naprawdę dobrych. Były to hity z  tak zwanego kanonu obowiązkowych weselnych przebojów. Jednak czasami zespół odlatywał daleko na tylko sobie znaną planetę i grał niepotrzebne utwory. Nawet nie wiecie iloma fajnymi hitami można zastąpić "malowany dzbanek". 

9. Każdy bloczek zaczynał się tak samo. Zaczynała lecieć muzyka i zaczynali śpiewać. Nawet jeden raz prowadzący nie zaprosił nikogo do tańca ani nawet nie powiedział co zagrają. Jedynie dedykacje, lub coś w stylu rączki w górę krzyczał do mikrofonu bez przyciszania muzyki. Więc bardziej trzeba się było domyślać co wrzeszczy, niż można było usłyszeć. To nie jest prowadzenie imprezy tylko hau-tura. 

10. Wreszcie coś pozytywnego. Po weselu poruszyłem temat ze znajomymi pytając ich co im się nie podobało w tej imprezie, czego im brakowało itd. Parę osób dostrzegło może jeden czy dwa punkty z tej listy, ale poza tym to im się podobała. Dlaczego? Jest ogromna nieświadomość wśród ludzi. Nikt nie wie jak może wyglądać dobre wesele. zastanów się sam na ilu weselach w życiu byłeś? Ja na ponad dwustu więc wiem, kiedy zespół się przykłada a kiedy nie. 

Proponuję starannie zastanowić się przed wyborem kapeli na wesele, tak samo zresztą jak DJ-a bo od tego wyboru wiele zależy. Można mieć świetną imprezę z niezłym czadem lub wielką stypę, którą zespół łaskawie co pół godziny przerwie i zagra 5 kawałków.

Jak już wspomniałem na początku nie piszę tego, aby oczernić jakikolwiek zespół muzyczny, czy kogokolwiek obrazić. Piszę, aby każdy mógł z tego wyciągnąć naukę. Ja dla siebie z tej historii wyciągnąłem jedną naukę. Jestem naprawdę dobry w tym co robię i znam się na tym. Wiem co zrobić aby ludzie byli zadowoleni z imprezy. Nie raz zastanawiałem się po kiepskiej imprezie, czy nowożeńcy nie wytkną mi jakiś błędów, nie znajdą czegoś co zrobiłem źle, ale zawsze zostawało po mnie dobre wrażenie. Z tego jestem dumny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz